Islandia - cz. 1: Wstęp

Islandia - cz. 1: Wstęp

Islandia. Kraina lodu i ognia. Piękna i dostojna, momentami groźna, majestatyczna. Zachwyca swoją naturą i budzi respekt. Jest różnorodna, czasami wygląda jak inna planeta. Dom elfów, legend, nordyckiej mitologii i Wikingów.

Chwilami mam wrażenie, że to miejsce wyobrażone i symboliczne, kiedy mówimy chociażby o byciu na granicy między kontynentami czy miejscu spotkań pierwszego parlamentu na świecie. Jest w tym pewna umowność. Islandia jest też jednak bardzo realna, kiedy jej siły natury dają o sobie znać, przypomina, jak mali jesteśmy. Ma wielkość 1/3 Polski i mieszka tam zaledwie niecałe pół miliona osób (bliżej nawet 400tys). Jest znana z wulkanów, Björk, gejzerów i swojej wody w różnorakich formach - i tej w kranie, pitnej, a niekiedy śmierdzącej jajem (a tak naprawdę siarkowodoru), ale też z gorących kąpielisk na powietrzu i obleganych przez Islandczyków basenów, z gejzerów, lodowców. Tak naprawdę ma do zaoferowania jeszcze więcej. Jest wyjątkowa.

Islandia to popularny kierunek wśród osób zainteresowanych aktywnością na świeżym powietrzu, ale myślę, że i ci, których nie kuszą campingi, trekkingi i inne outdoorowe rozrywki, znajdą tu coś dla siebie przyjeżdżając chociaż na kilka dni do Reykjaviku i robiąc z niego wycieczki. Niezależnie jednak na którą z opcji się zdecydujecie i na jak długo przylecicie, warto się do tego dobrze przygotować.

Jak się spakować?

Z pakowania się na Islandię można zrobić doktorat. Nie ma tu prostych odpowiedzi, bo wszystko zależy od tego, kiedy jedziecie i co planujecie robić. Niby jak zawsze, ale tu jednak bardziej! Mimo tego spisałam, co mi się sprawdziło. Bierzcie jednak pod uwagę, że nasza podróż odbyła się w pierwszych dwóch tygodniach września, że dużą część wyjazdu spędziliśmy nocując w niewielkim campervanie i że byliśmy przygotowani do takich atrakcji jak nurkowanie, niezbyt wymagający trekking czy spotkanie wielorybów.

Co mi się przydało:

  • wygodne ubranie do noszenia warstwowo, na tak zwaną cebulkę to absolutna podstawa

  • techniczne ubrania wodoodporne - kurtka i spodnie

  • wodoodporny plecak do noszenia na co dzień

  • cieplejsze ubrania na wszelki wypadek (rękawiczki, czapka, ale też bielizna termiczna)

  • buty do trekkingu z dobrym bieżnikiem i goretexem - i te za kostkę, i krótkie, do których miałam też stuptuty, z których ostatecznie nie skorzystałam, ale mieliśmy bardzo dobrą pogodę

  • wszystko, co potrzebne do moczenia się w termach - strój kąpielowy, ręcznik szybkoschnący, klapki, ale też czepek i okularki do pływania w razie, gdybym trafiła na basen, gdzie mogę popływać

  • ciepła piżama

  • do codziennych kosmetyków (pamiętajcie o spf mimo że to północ!) dorzuciłam też spray na insekty i odrobinę luksusu, czyli moje ukochane maski w płachcie; oprócz tego w temacie mycia się bardzo przydał mi się niewielki ręcznik do buzi, który łatwo wziąć ze sobą, kiedy nie bierze się prysznica

  • okulary przeciwsłoneczne i czapka z daszkiem

  • mały termos/kubek, butelka na wodę, pojemnik na jedzenie

  • leki i podstawowa apteczka - byliśmy przygotowani na przeziębienie, schorzenia wirusowe górnych dróg oddechowych, schorzenia bakteryjne, zatrucie pokarmowe; mieliśmy też leki przeciwbólowe, plastry i opatrunki oraz oczywiście bieżące leki i suplementację, które bierzemy na co dzień

  • maska na oczy i Loops, czyli zatyczki do uszu

  • czołówka w razie, gdybyśm musieli przemieszczać się po campingu po ciemku

  • inne drobiazgi, które zajmują niewiele miejsca, a mogą się przydać na campingu, takie jak sznurek na pranie i klamerki, trytytki, scyzoryk

  • parę batoników proteinowych, ulubiona herbata i kawa w saszetkach do dripa

  • ulubiona elektronika - Kindle, bezprzewodowe powerbanki, aparat, GoPro z obudową do nagrywania pod wodą, ładowarki, słuchawki bezprzewodowe, a do tego przełączka do samochodowej zapalniczki, żeby można było ładować telefon w drodze - na miejscu okazało się, że jest też na wyposażeniu samochodu, który wynajęliśmy, ale i tak z niej korzystaliśmy podłączając do drugiego wejścia w części sypialnianej samochodu - nie jest to konieczność, ale na pewno drobne udogodnienie

  • sprzęt nurkowy: tu ostatecznie zdecydowaliśmy się na zabranie tylko naszych suchych skafandrów, ocieplaczy, komputerów i masek, a z reszty korzystaliśmy z rzeczy dostępnych w centrum nurkowym

Do tego razem z samochodem, który miał funkcję ogrzewania przy wyłączonym silniku i swój własny prąd, mieliśmy wypożyczony sprzęt do gotowania, stolik z krzesłami, lodówkę i kuchenkę oraz śpiwory. O czym nie wiedziałam, za drobna dodatkową opłatą można było wypożyczyć też kocyk, który ja wzięłam ze sobą do walizki.

Czego nie wzięłam, a by nam się przydało? Na pewno suszarka do włosów, której na co dzień nie używam i nawet nie mam, ale przy chłodnych temperaturach warto byłoby z niej korzystać (na żadnym z campingów, na których byliśmy, nie było dostępnych).

💡Pro tip: jeśli jak my przylatujecie w nocy z dużą walizką i planujecie od początku dużo się przemieszczać, weźcie sobie jeden zestaw ubrań, szczoteczkę z podstawowymi kosmetykami, ręcznik i piżamę plus co tam najbardziej potrzebujecie do podręcznego bagażu, żeby nie musieć odrazu szukać niczego w tym głównym.

Co warto wiedzieć przed wyjazdem?

Jeśli tak jak my nie macie zbyt dużego doświadczenia w takich podróżach, im więcej sensownych rzeczy przeczytacie przed wyjazdem, tym będziecie spokojniejsi. Dla nas było ważne kilka tematów:

  • Kwestie bezpieczeństwa - uważam, że każdy powinien się dowiedzieć o nich jak najwięcej: gdzie i kiedy nie jeździć, dokąd się nie zapuszczać, gdzie nie podchodzić, itd.

  • Przemieszczanie się - jeśli jak my decydujecie się głównie podróżować na własną rękę, warto dobrze przygotować się w zakresie jeżdżenia po Islandii - poczytać o rodzajach dróg, o tym, na które możecie wjeżdżać samochodem, który wybraliście (w zależności od tego czy 4x4 czy nie), jak parkować (zawsze z wiatrem, żeby nie urwało drzwi przy ich otwieraniu - tego nigdy nie pokrywa ubezpieczenie!), czy można parkować na dziko (nie można), jak jeździć po rondach (zjeżdża się z wewnętrznego pasa), itd. Safetravel.is to strona, dzięki której będziecie na bieżąco ze wszystkim na Waszej trasie. Na ich mapie conditions map znajdziecie informacje o zamkniętych drogach, prędkości wiatru, korkach. My też zgłosiliśmy tam swój plan podróży w razie, gdybyśmy potrzebowali pomocy.

  • Pogoda - niby banał, ale na Islandii jakby… bardziej znaczący! Ciężko jest ją przewidzieć, a warto znać. Korzystaliśmy z dwóch stron: vedur.is i wet.is Warto zwracać szczególną uwagę na silne wiatry i sprawdzać informacje o dużych opadach śniegu, alertach dotyczących sztormów i ogólnym stanie dróg.

  • Poza pogodą warto też sprawdzić godziny wschodu i zachodu słońca w miesiącu, w którym się Islandię odwiedza. Dobrze jest być tego świadomym, żeby lepiej planować dzień i ewentualnie przygotować się na niezwyczajne warunki wcześniej (chociażby upewniając się, że ma się ze sobą maskę do spania).

  • Islandia, mimo że nie jest w Unii Europejskiej, ma podpisane kontrakty, które pozwalają przylecieć tu z dowodem osobistym i korzystać z polskiego czy maltańskiego internetu bez dodatkowych opłat. Sprawdźcie jednak, jakie macie warunki u swojego operatora, a jeśli one Was nie będą satysfakcjonować, rozważcie wykupienie sobie eSIM z dodatkowym pakietem.

  • Na Islandii nie działa Uber ani Bolt. Warto ściągnąć na wszelki wypadek aplikację Hopp, żeby mieć awaryjnie w razie potrzeby.

  • Woda w kranie jest pitna i należy do najczystszych na świecie, chociaż czasami zdarza jej się… śmierdzieć jajem (a właściwie siarką). Islandczycy są z niej dumni, też w barach i restauracjach możecie poprosić o darmową kranówkę.

  • Gniazdka są takie jak w Polsce.

Co warto zrobić przed wyjazdem?

Oprócz dobrego riserczu, zrobiliśmy kilka rzeczy zanim przylecieliśmy na Islandię, co pozwoliło nam upewnić się, że będziemy mogli uczestniczyć w aktywnościach, na których nam zależało i zatrzymać się w ładnych miejscach, ale też dało nieco spokoju i planów B, żeby minimalizować stres w ewentualnych stresowych sytuacjach:

  • wynajęliśmy samochód. Zdecydowaliśmy się na dwuosobowego campervana od Camper Rental Iceland, który był po prostu najtańszą opcją, jaką znaleźliśmy. Przez moment rozważaliśmy Suzuki Jimny z namiotem na dachu, ale ze względu na porę roku, którą wybraliśmy (wrzesień), baliśmy się, że wiatr nas z niego zmiecie. Za Renault Kangoo z manualną skrzynią biegów, pełnym ubezpieczeniem, jednym kierowcą i dodatkowym wyposażeniem campingowym zapłaciliśmy za jedenaście dni 235250 ISK, czyli ok. 7000zł. Do tego doszedł koszt benzyny, na którą wydaliśmy ok. 1650zł oraz koszt campingów - ok. 1300zł za jedenaście nocy.

    💡Najtańsze stacje benzynowe, jakie znajdowaliśmy do Orkan. Łatwo je zauważyć, bo są różowe!

  • Zarezerwowaliśmy pierwszy camping niecałe dziesięć minut od lotniska, ponieważ samochód odebraliśmy zaraz po przylocie w środku nocy. Wybraliśmy Sandgerði, gdzie bez problemu mogliśmy przyjechać o dowolnej godzinie pilnując, żeby nie robić hałasu. W dniu przyjazdu dostaliśmy maila z linkiem, dzięki któremu mogliśmy otworzyć bramę zdalnie po przyjeździe.

    💡 Możecie wykupić kartę na campingi, która uprawnia do zniżek. My się na nią nie zdecydowaliśmy, bo nie wszystkie campingi są nią objęte, a bardziej zależało nam na swobodzie w wyborze miejsc noclegów.

  • Wykupiliśmy ubezpieczenie na podróż (i upewniliśmy się, że nasze ubezpieczenie nurkowe jest aktualne).

  • Zaplanowaliśmy trasę, którą chcielibyśmy przejechać.

  • Zrobiliśmy research campingów na naszej trasie (upewniając się, że są otwarte we wrześniu) i na wszelki wypadek wyszukaliśmy też hotele w razie, gdyby pogoda była tak słaba, że potrzebowalibyśmy przerwy od noclegu w samochodzie (ale nie rezerwowaliśmy żadnych dodatkowych noclegów). Ta część okazała się zbędna, bo campingów jest pełno i nigdy nam nie odmówiono noclegu, a na żaden z hoteli się nie zdecydowaliśmy, bo nie mieliśmy takiej potrzeby. Nie wiem jednak, jakby było, gdybyśmy nie mieli takiego szczęścia do pogody.

  • Zabookowaliśmy hotel w Reykjaviku, gdzie zostawaliśmy ostatnie dni.

  • Wykupiliśmy nurkowania.

  • Zarezerwowaliśmy restaurację, na której mi zależało.

  • Wykupiliśmy też wejście do jednej z lagun, bo wiedzieliśmy, kiedy dokładnie tam będziemy, a na stronie było napisane, że jeśli chce się mieć gwarancję wejścia, lepiej wykupić je z wyprzedzeniem. Nie było to potrzebne, bo wrzesień już nie jest tak popularny, ale w lipcu czy sierpniu zarezerwowałabym więcej miejsc z tych, które chciałabym odwiedzić.

  • Zgłosiliśmy nasz plan podróży przez SafeTravel.is, żeby wiedzieli, gdzie jesteśmy, w razie gdyby coś się działo w naszej okolicy. Tam też podaliśmy kontakt do osoby, do której należy się odezwać w razie, gdyby coś nam się stało.

  • Ściągnęliśmy appki:

    • Parka - przydatna na każdym kroku, bo parkingi w turystycznych miejscach i dużych miastach (Reykjaviku czy Akureyri) są płatne.

    • Vedur - do sprawdzania pogody.

    • SafeTravel - do sprawdzania dróg i ostrzeżeń.

    • Hello Aurora oraz Aurora - do śledzenia zorzy.

    • Hopp - na wszelki wypadek, gdybyśmy potrzebowali taksówki w Reykjaviku, gdzie nie ma Ubera ani Bolta.

Czego nie trzeba robić?

  • Nie trzeba, a często nawet nie można zabookować campingów z wyprzedzeniem. Płaci się po przyjeździe - albo odrazu, jeśli campingowa informacja jest jeszcze czynna, albo rano, kiedy się otworzy.

  • Nie trzeba wymieniać gotówki - za absoutnie wszystko płaciliśmy kartą. Jedyną styczność z gotówką mieliśmy, kiedy chcieliśmy skorzystać z prysznica na monety na campingu - płaciło się wtedy w informacji i dostawało w zamian gotówkę do wrzucenia do maszyny.

  • Nie trzeba bookować z dużym wyprzedzeniem aktywności typu przepłynięcie gdzieś łódką, zwiedzanie jaskini, oglądanie wielorybów czy wejście do laguny. My rezerwowaliśmy je albo na miejscu, albo przez internet dzień-dwa wcześniej. Nie wiem jednak, jak to wygląda w wysokim sezonie.

Jedzenie na Islandii:

Islandia nie jest mekką miłośników jedzenia, ale na pewno znajdziecie tu kilka ciekawych restauracji, parę dobrych dań i lokalnych produktów. Ja zarezerwowałam nam lunch w Friðheimar specjalizującej się w daniach z pomidorów, które sami hodują. Oprócz tego, jak zwykle miałam listę dań, których nie chciałabym pominąć, do zjedzenia tam, gdzie akurat się uda. Oto ona:

  • Plokkfiskur - gulasz z białej ryby z masłem i ziemniakami, ze słodkim żytnim pieczywem

  • Zupa rybna i ogólnie zupy

  • Langustynka, dorsz i plamiak - najbardziej popularne lokalne ryby; oraz moja ulubiona (ang. Arctic char) - golec

  • Harðfiskur - suszona ryba (najczęściej dorsz) do zjedzenia z masłem

  • Flatkaka með hangikjöti - kanapka z wędzoną wędliną jagnięcą

  • Kjötsúpa - jagnięca zupa z warzywami

  • Pylsa - hot dog

  • Jedzenie dla odważnych: hakarl - sfermentowany rekin i svið - głowa owcy

  • Kleinur - zawinięty pączek

  • Bragðarefur - deser lodowy przypominający McFlurry i ogólnie wszelkie lody, które Islandczycy jedzą cały rok niezależnie od pogody (moje ulubione to te z lukrecją i rabarbarowe)

  • Do tego produkty takie jak: żytni chleb z masłem, skyr, lukrecja, dżem rabarbarowy, Kókómjólk - mleko czekoladowe w kartoniku, Appelsin - lokalna Fanta (ta z żółtą nakrętką jest bez cukru), Malt Extrakt - ciemny, słodki napój z lukrecją, który w smaku przypomina trochę kwas chlebowy.


W kwestii jedzenia warto też wiedzieć:

  • Najtańsze supermarkety to Bónus.

  • Hagkaup jest dość drogi, ale za to mają bar sałatkowy, który jest super rozwiązaniem w podróży - można naładować sobie pyszności do pudełka na drogę.

  • Kawa - w większości miejsc przysługuje darmowa dolewka, jeśli wybierzecie przelew, który jest najtańszy i najbardziej popularny.

Co najczęściej jedliśmy na campingu?

Zdecydowaliśmy się kupować jedzenie lokalne, ale wiem, że sporo osób, żeby oszczędzić, zabiera ze sobą żywność liofilizowaną, małe saszetki z białkiem, przygotowane w woreczkach własne porcje owsianki z dodatkiem orzechów, białka i suszonych owoców, no i proteinowe batoniki. Jeśli jednak chcecie jak my, na bieżąco kupować jedzenie w lokalnych supermarketach, polecamy to, co nam się sprawdziło najlepiej:

  • Owsianki na śniadanie to jeden z moich ulubionych wyborów, nawet na co dzień. Ciepła i pożywna, na dodatek bardzo łatwo ją zrobić i można codziennie jeść trochę inną, w zależności co tam się do niej wrzuci.

  • Jako alternatywa - jajka, łatwe do zrobienia, a na boku jakieś warzywa i pieczywo.

  • Przekąski: skyr z orzechami albo owocami, wspomniane już islandzkie smakołyki takie jak Kókómjólk (mleko czekoladowe) czy harðfiskur (suszona ryba), cynamonki i inne wypieki, hummus albo inne gotowe pasty z pokrojonymi warzywami.

  • Kanapki - te na islandzkim żytnim chlebie są wyśmienite. My najbardziej lubiliśmy je jeść z sałatką z krewetkami, jajkiem i majonezem, które są dostępne wszędzie.

  • Hot dogi - to islandzki przysmak, łatwo go też zrobić na campingu samemu!

  • “Większe” gotowanie zostawialiśmy na kolację i wtedy przygotowywaliśmy sobie proste rzeczy takie jak makaron z pomidorami i tuńczykiem z puszki albo pesto, mięso czy rybę z ziemniakami usmażonymi na patelni (w supermarketach można kupić zamarynowane już mięso i ugotowane ziemniaczki), gotowe zupy, kuskus z warzywami.

Co przywieźć z Islandii?

Wiecie, że pamiątki i prezenty to moja specjalność. Islandia pod tym względem nie zawodzi. Tutaj macie moją selekcję:

  • Wełniane ubrania - swetry, skarpetki, czapki. Islandzka wełna znana też jako lopapeysa lub lopi to jedna z najstarszych tradycji rzemieślniczych na wyspie. Włóczka islandzka jest ciepła i lekka, dobrze izoluje przed zimnem. Zrobione z niej swetry mają okrągły dekolt i charakterystyczne wzory, które często mogą być unikalne. Najczęściej wykorzystywane kolory to szary, czarny, biały, czerwony i beżowy. Kupując ubrania z islandzkiej wełny warto zwrócić uwagę na certyfikat pochodzenia.

  • Sól od Saltverk - Saltverk wykorzystuje tradycyjny, nienachalny proces odparowywania soli z gorących, czarnych zalegających obszarów wokół wybrzeża. Sól pochodzi z wody morskiej nasyconej minerałami, a proces odparowywania odbywa się w drewnianych kotłach i kadziach, co nadaje jej unikalny, lekko mineralny smak. Firma kładzie nacisk na zrównoważone metody produkcji oraz minimalistyczny, naturalny design opakowań, który odzwierciedla islandzką surowość natury.

  • Czekoladę Nói Sirius i Omnom - Nói Síríus to najstarszy producent czekolady w Islandii, która do dziś produkuje szeroką gamę czekolad. Omnom z kolei to marka założona przez islandzkiego szefa kuchni Kjartana Gíslasona i przedsiębiorcę Óskara, którzy stworzyli markę rozpoznawaną dziś na całym świecie. Firma wykorzystuje organiczne ziarna kakao i islandzkie mleko, a w swojej ofercie ma nietypowe połączenia smakowe jak chociażby lukrecja z solą morską.

  • Zioła Urta Islandica - Urta Islandica to porost islandzki, czyli roślina wykorzystywana od wieków w medycynie ludowej, szczególnie w krajach nordyckich, w tym na Islandii. Ma właściwości przeciwzapalne, działa odżywczo, łagodzi kaszel i stany zapalne gardła oraz oskrzeli, a przy tym działa osłonowo na błonę śluzową żołądka, pomaga przy niestrawności. Zioła te można pić jako herbatę albo spożywać w pastylkach czy proszku jako dodatek do jedzenia. Produkt jest bezpieczny dla większości osób, ale jeśli macie problemy żołądkowe, zachowajcie ostrożność, bo porost może lekko zmniejszać wchłanianie niektórych składników odżywczych.

  • Olej z wątroby dorsza Lysi - to popularny suplement diety pochodzący z Islandii, znany ze swoich wysokiej jakości składników i naturalnego pochodzenia. Jest źródłem kwasów tłuszczowych omega-3, witaminy A i D. Marka Lysi będąca z największych producentów oleju rybiego w Islandii i w Europie, produkuje go z wątroby dorsza atlantyckiego (Gadus morhua), łowionego u wybrzeży Islandii. Olej dostępny jest w płynie lub formie kapsułek.

  • Suszona ryba - to tradycyjny produkt spożywczy w Islandii, bardzo popularny zarówno w codziennej kuchni, jak i jako przekąska. Najczęściej to suszone mięso dorsza i węgorza. Spotkacie je w wielu miejscach na Islandii!

  • Lukrecja - jest bardzo popularna w Islandii i traktowana niemal jak narodowa przekąska – zarówno w formie słodyczy, jak i dodatku do czekolady czy napojów. To jednak kontrowersyjny smak, myślę, że jeden z tych, który się kocha albo nienawidzi, więc bądźcie ostrożni w kwestii kupowania jej na prezenty!

  • Dżemy z pierkarni Sandholt w Reykjaviku - Sandholt to rodzinna piekarnia z tradycjami, oferująca szeroki wybór wypieków, w tym chleby na zakwasie, ciasta, desery oraz napoje rzemieślnicze. Ich menu obejmuje także dania śniadaniowe. Ja polecam kupić sobie też na wynos ich dżemy, żeby zabrać trochę tych smaków do domu.

  • Ubrania od 66 North albo Farmers&Friends - dwóch islandzkich marek odzieżowych, które łączą funkcjonalność w nowoczesnym wydaniu z estetyką inspirowaną lokalnym dziedzictwem.

Co obejrzeć / posłuchać / przeczytać:

Islandia ma bardzo ciekawą kulturę i sztukę. Momentami mroczną, niekiedy magiczną, z charakterystyczną atmosferą. Jest mocno zakorzeniona w lokalnej mitologii i naturze, a jednocześnie otwarta na globalne nurty i często eksperymentalna.

📚 [Powieść] Hallgrimur Helgason, 101 Reykjavík, tłum. Jacek Godek, wyd. ArtRage, 2024 - poruszająca, groteskowa opowieść o trzydziestokilkuletnim Björnie, który mieszkając z matką próbuje uniknąć dorosłości, ograniczając swoje funkcjonowanie do tytułowej części stolicy Islandii ograniczającej się do terenu z kodem pocztowym 101.

📚 [Opowiadania] Frida Isberg, Świerzb, tłum. Jacek Godek, wyd. Biuro Literackie, 2023 - młoda, ale już nagradzana islandzka autorka wybiera na bohaterów swoich opowiadań osoby z różnych światów i pokoleń. Przedstawia wycinek ich codzienności w mocny sposób, wyostrzając niektóre cechy i problemy, jakie spotykają, nierzadko robiąc to z dozą humoru.

📚 [Powieść] Auður Ava Ólafsdóttir, Blizna, tłum. Jacek Godek, wyd. Wydawnictwo Poznańskie, 2020 - przewrotna opowieść o szukaniu swojego miejsca na świecie, próbie odnalezienia się w swoim życiu i ułożenia go. To historia życia, które straciło cel, przewrotna i ozdobiona ciętym humorem opowieść o niezwykle wrażliwym mężczyźnie w kryzysie.

🎥 [Film i serial] Filmy Baltasara Kormákur w tym najbardziej znany Everest, 101 Reykjavík na podstawie wspomnianej przeze mnie książki Hallgrimura Helgasona czy seriale W pułapce i Katla - oba dostępne na Netflixie.

🎥 [TV Show] Somebody feed Phil, S07E04, Iceland, Netflix

♫ [Art pop, elektronika, muzyka eksperymentalna] Björk - to chyba najbardziej rozpoznawana na świecie Islandka znana z odważnych aranżacji, niezwykłego głosu i wizualnej strony jej teledysków czy koncertów, które są integralną częścią jej twórczości. Od lat 90 jest jedną z najważniejszych artystek we współczesnej muzyce.

♫ [Post-rock, ambient] Sigur Rós - zespół w Polsce (a przynajmniej w mojej licealnej i uniwersyteckiej bańce) znany głównie chyba dzięki spektaklom Warlikowskiego, który sprawił, że wszyscy słuchaliśmy tych melancholijnych, wzniosłych, długich i powoli budujących nastrój utworów. Sigur Rós używa innowacyjnych technik muzycznych (jak chociażby smyczka na gitarze) i poza islandzkim wykorzystuje fikcyjny język, który stawia głos na równi z instrumentami.

♫ [Neoclassical, ambient, minimalism] Ólafur Arnalds - melancholia, intymność i refleksja najlepiej chyba opisują twórczość Ólafura Arnaldsa, którego twórczość charakteryzuje też połączenie muzyki fortepianowej i smyczkowej z elektroniką. Jego muzyka brzmi jednocześnie klasycznie i nowocześnie.

🎧 [Podcast] Tu Okuniewska: Co na Islandii - to jeden z odcinków najbardziej popularnego polskiego podcastu, gdzie autorka mierzy się z opowieścią o Islandii, w której mieszka, pewnie po to, by nie musieć odpowiadać na te same pytania w kółko 😉

🎧 [Podcast] Jak żyć: w Reykjaviku? Joanna Okuniewska - tu z kolei Joanna w rozmowie z Karoliną Sobańską, w której próbuje odpowiedzieć na tytułowe pytanie podcastu.

🎧 [Podcast] Podcast Emigranci: Islandia. Gość: Piotr Mikołajczak - spotkanie z Piotrem Mikołajczakiem, autorem reportaży i kryminałów oraz organizatorem wycieczek po Islandii, który po dziesięciu latach życia tam, wrócił do Polski i opowiada o swoich doświadczeniach.

🖼️ [Sztuka multimedialna] Ólafur Eliasson - ten islandzko-duński artysta jest jednym z moich ulubionych artystów w ogóle. Pierwszy raz widziałam jego prace na wystawie w Berlinie wiele lat temu, potem śledziłam jego dzieła w różnych innych miejscach, między innymi… w parku rzeźby na warszawskim Brudnie. W Reykjaviku możecie zobaczyć Harpę, czyli zachwycający budynek sali koncertowej zaprojektowanej przez Eliassona. Jak w innych jego pracach, artysta gra tu światłem i kolorem wywołując niesamowite doświadczenie wśród zwiedzających.

🖼️ [Rzeźba] Ásmundur Sveinsson - to jeden z najważniejszych rzeźbiarzy Islandii XX wieku. W jego domu w Reykjaviku, który sam zaprojektował, dzisiaj znajduje się muzeum. Nie jest to chyba zbyt popularne miejsce, ale na mnie zrobiło duże wrażenie i jest jednym z moich wyraźniejszych wspomnień z pierwszej wizyty w mieście parę lat temu. Zobaczycie tam dom i pracownie artysty oraz jego modernistyczne rzeźby zakorzenione w islandzkiej tradycji, lokalnych sagach i naturze.

🖼️ [Popart] Erró, czyli Guðmundur Guðmundsson - to ojciec islandzkiego pop-artu, którego kolaże często komentują politykę, kulturę masową czy globalizację. Muzeum Sztuki Współczesnej w Reykjaviku posiada stałą kolekcję ponad 2000 prac Erró, które artysta przekazał miastu w 1989 roku. Wystawa obejmuje szeroki przekrój jego twórczości, od wczesnych kolaży po najnowsze obrazy. Warto odwiedzić dział Hafnarhús, który regularnie prezentuje jego dzieła.

🖼️ [Sztuka wizualna] Hrafnhildur Arnardóttir znana też jako Shoplifter – artystka wizualna, która pracuje z włóknami, sztucznymi włosami i tekstyliami. Jej kolorowe instalacje balansują między kiczem a sztuką wysoką. Chromo Sapiens, czyli najbardziej znana instalacja artystki, jest na stałe eksponowana w centrum artystycznym Höfuðstöðin w Reykjavíku.

🖼️ [Sztuka multimedialna] Rúrí – artystka multimedialna, zajmuje się instalacją, fotografią i performansem. W jej pracach pojawiają się tematy ekologii i pamięci historycznej. Jeśli akurat jesteście w Reykjaviku, do 27 września można zobaczyć jej wystawę Tíma Mát w nowo otwartej feministycznej galerii sztuki SIND.

🤳 instagram.com/gunnargunnar - konto fotografa Gunnara Freyr Gunnarssona, który robi niesamowite zdjęcia Islandii.

***

Podawane przeze mnie ceny proszę traktować jako orientacyjne i upewnić się na własną rękę, czy się nie zmieniły (cena hotelu chociażby może być inna w sezonie i poza nim). Przewalutowanie, z którego korzystałam, jest z września 2025.

Post ten ukazał się w ramach serii o Islandii, w ramach którego możecie też przeczytać o:

  • Reykjaviku (premiera: 29.09.2025)

  • The Golden Circle i nurkowaniu w Silfrze (premiera: 6.10.2025)

  • południu (premiera: 13.10.2025)

  • wschodzie (premiera: 20.10.2025)

  • północy (premiera: 27.10.2025)

  • zachodzie (premiera: 3.11.2025)