Ciasteczka imqaret

Zaczęło się od moich rozmów z najlepszymi ziomkami w pracy o tym, że kolejne na mojej liście powinny być imqaret. Chwilę potem nagle pojawił się rzadki szum w open officie. Okazało się, że rozmowa wyszła poza naszą trójkę i Maltańczycy w biurze zaczęli mocno przejęci sprawdzać, kto z nich wie, że maqrut to ta sama nazwa tylko w liczbie pojedynczej. Na jakieś dziesięć osób wiedziały dwie. A potem padło stwierdzenie zamykające ostatecznie dyskusję: to zupełnie bezużyteczne słowo, bo zawsze kupujesz minimum dwie sztuki! Badum tsssst.

IMG_2608.jpg

Imqaret to smażone w głębokim tłuszczu maltańskie ciasteczka z nadzieniem z daktyli, zwykle doprawiane anyżem i liściem laurowym. Powinny być gorące i tłuste tak, żeby parzyć język i zostawiać oleisty ślad na serwetce. Kształtem mogą przypominać diament - skąd zresztą ich nazwa - chociaż najczęściej spotykane są prostokątne jak na moim zdjęciu. Mimo prób nie znalazłam ich w Sliemie, gdzie mieszkam i pracuję (nie bez powodu Maltańczycy nią gardzą, o czym Wam już wspominałam). Mignęły mi na wycieczce w Rabacie, a ostatecznie wybrałam się po nie do Valletty, gdzie kiedyś przy fontannie Trytona, w pobliżu dworca autobusowego i głównej bramy do miasta, stał kiosk wspominany przez moich lokalnych przyjaciół, jako miejsce, które pamiętają z dzieciństwa. Niestety dziś już go chyba nie ma, a przynajmniej mi nie udało się go namierzyć, za to są tam wciąż inne budki sprzedające pastizzi i poszukiwane przeze mnie słodycze. Choć to była moja pierwsza próba, byłam nieco zawiedziona, bo nie były jednak ani tak gorące, ani tłuste jak w opowieściach, więc możecie być pewni, że kiedy znajdę te właściwe, dam Wam na pewno znać, gdzie można je dostać.

IMG_2611.jpg
IMG_2605.jpg

🗺 Gdzie: najlepiej się rozglądać, bo to popularny maltański street food i zdaje się, że poza miejscem, gdzie mieszkam, można na nie trafić naprawdę wszędzie!

Imqaret kosztują €0,50 za sztukę i nie dajcie się naciąć, jeśli ktoś będzie chciał wziąć za nie więcej!